Marcin Kotasiński Marcin Kotasiński
1143
BLOG

Metody poznania siebie - wyciszenie umysłu i myślenie poza...

Marcin Kotasiński Marcin Kotasiński Nauka Obserwuj temat Obserwuj notkę 8

Tytuł: Metody poznania siebie – wyciszenie umysłu i myślenie poza werbalizacją myśli

W tradycjach duchowych dalekiego wschodu wraz z koncepcjami samopoznania i osiągania Wyzwolenia duchowego pojawia się pojęcie wyciszenia umysłu. Jest to stosunkowo niejawny temat. Ma być kluczowym elementem w procesie osiągania tego, najwyższego stopnia rozwoju świadomości – umysłu. Termin ten w nieco odmienionych postaciach pojawia się w buddyzmie, hinduizmie, czy tao – konfucjanizmie. Pojawia się czasem z medytacją, ale powiedziane jest o tym na tyle niebezpośrednio, że wydaje się mało, choć jednocześnie przenika z każdej nauki o samopoznaniu. Każda nauka o umyśle prowadzić ma do wyciszenia, aby jeszcze bardziej otworzyć bycie i spostrzeganie – postrzeganie bycia.

Pomysły na świadome uciszanie umysłu, które przybył do nas ulegały reinterpretacji. Siłą rzeczy, bo trafiając na nasz odmien(io)ny grunt. W efekcie ulegają jakiemuś przekształceniu, czasem w "zwykłą" technikę, czasem wyraźniej w duchowość. Próbę osiągania większego spokoju na co dzień, ale też pozbawioną głębszego wymiaru, bo znaczenie zaimportowaliśmy, nie odkryliśmy tego pierwotnie w sobie. Nie mamy tradycji przenikania do tej nauki, jak uczyli wschodnioazjatyccy mędrcy, którzy czyniąc swój umysł wysoce wyciszonym osiągnęli Wyzwolenie. Poznając przy tym, iż wyciszenie umysłu jest związane z myśleniem unikającym werbalizacji, szczególnie – wszelkich narzucających się niejako samoczynnie interpretacji, osądów, twierdzeń „jak jest”, zastępujących poznanie „jak jest”. Tu jest klucz do tej zagadki. Klucz to proces poznania, jakby poznawać wielki klucz i wszystkie jego wycięte ząbki, szlify, czy krawędzie. Proces przemiany własnego myślenia. To sposób na to, jak dotknąć stanu umysłu, który jest naturalny dla świadomości (umysłu) i chciany przez podmiot. Wnosi przejrzystą dla siebie świadomość i spokój, w którym orientacja jest oczywista, prosta, łatwa, bez wysiłku, choć to idąca w głąb istota tego procesu. Tego chyba każdy oczekuje wyciszając swój umysł, aby intuicję łapać wprost rozumem, bez kłębiących się z rozdwojenia myśli, „czy to było tak, a może lepiej tak” – bez rozkojarzenia.

O co tu chodzi? Na czym polega wyciszenie i nie werbalizowanie myśli, co ma to wszystko znaczyć? Należy spróbować odpowiedzieć, co ukrywa się dla każdego w tytułowych terminach. Zdać sobie sprawę z celu do jakiego to prowadzi, od razu go sobie uświadomić.

Potrzeba wyciszenia znaczy, że gdzieś panuje gwar, który ma zniknąć. Postrzegamy w wyciszeniu lepszy stan siebie – umysłu przy każdej okazji, gdy zdarza się. Jest to uzasadnione biorąc pod uwagę doświadczenie zmysłowe, w którym wyciszenie gwaru lub hałasu wnosi rozluźnienie, relaks, swobodę, jasność. Nie trzeba, mając wyciszenie przyjmować postawy obronnej wobec tego, co naciska, tego gwaru, hałasu, nieopanowanej dynamiki. Energia, czy siła, którą w sytuacji gwaru przeznaczamy na stworzenie obronnej osłony, niejako rozprasza się w swobodzie, spoczywa. Nie potrzeba obronnego napięcia podobnego do osłaniającej „wnętrze” ściany. Ale takie wyciszenie, choć w istocie dotyczy umysłu, w przypadku doświadczeń zmysłowych jakby dotyczy ciała. Napięcie i obronna postawa umysłu, gdy koncentrujemy uwagę na ciele przysłonięte są przez większą wyrazistość doznań cielesnych. Hałas docierający do uszu, trudny zapach dochodzący do nozdrzy, czy duża dynamika zdarzeń nie dająca łatwo ogarnąć się przez zrozumienie. Naprawdę wszystkie te różne „hałasy” dotyczą mentalności, umysłu. W nim, przez nas będących umysłem tworzona jest siła odpierająca nacisk, napięcie znoszące napór. Tą siłą jest wola, świadomość siebie (świadomość tego, co ma być lepszego) skierowana na potrzebę ochrony i stojące za nią kłębiące się myśli, niewerbalizowana potrzeba przetrzymania, stworzenia oporu chroniącego, jak nieprzepuszczalna bariera. Ale jednocześnie bariera obciążająca umysł z siłą odpowiednią do znoszonej siły naporu. Z tego powodu w tworzeniu napięcia ochronnego, siłowania się, nie ma relaksu, nie ma spokoju umysłu.

Potrzeba wyciszenia umysłu tym cechuje się więcej w stosunku do ciała, że gwar, który powstaje i ma zostać wyciszony znajduje się i dotyczy miejsca, w którym nie ma zewnątrz, nie można wyjść zamykając jakieś drzwi. Zatem i wewnątrz nie można wskazać, bo tak jest w myśleniu, że wszystko jest „tu w środku”, w pewnym centrum (w myśleniu Absolutu to, co „zewnętrzne” jest jednocześnie „wewnętrznym”, bo Bóg utożsamia się z całym Bytem, ma cały w „wewnętrznej” świadomości, mentalności. Ku Niemu i Jego myśleniu zmierza człowiek w procesie samopoznania, stąd argument za nieistnieniem takiego rozróżnienia, ze wskazaniem na jego niezdrowe funkcjonowanie, pozwala aby to, co „zewnętrzne” traktować w sposób gorszy). Z tego powodu nie znajduje się miejsca, w którym można skryć się. Odwrotnie do tego, jak można skryć się w świecie materialnym, w jakimś odosobnionym miejscy chroniąc przed tym, co napiera. Choć z umysłem nie jest to taka oczywista sprawa o czym dalej. Jednak ten stan istniejąc powierzchonie, brak możliwości ukrycia siebie – umysłu przed dynamiką jakiegoś gwaru sprawia, że od hałasu lub ogólniej czegoś nieczytelnego i uciążliwego ucieka się w inną stronę, oddala od źródło, aby takie schronienie znaleźć. Tym schronieniem, ucieczką od gwaru w umyśle okazuje się odwrócenie uwagi, nie uspokojenie gwaru. Uwagę najczęściej kieruje się na świat materialny, na jego bardziej atrakcyjne przejawy, które przyciągają wolę i powodują zapomnienie, oddalają uwagę od umysłu, w którym stan niepokoju, wymagający wyciszenia pojawia się najpierw. Problem zostaje zasłonięty bez rozwiązania, zagłuszony przez gwar atrakcyjny, jak zmysłowa zabawa. Wynika to (również) z nieodkrycia przez podmiot istnienia własnego umysłu w dostatecznie wysokim stopniu, aby spostrzec pierwotność zaistnienia gwaru w nim i zainteresować się jego wyciszeniem w swojej świadomości. Takie dążenie od gwaru nieatrakcyjnego do atrakcyjnego mija, gdy te sposoby łagodzenia niepokoju wyczerpują się i szuka się nowych, które nie wróżą uspokojenia. Ten proces poszukiwania zbliża do umysłu, gdy o nowe coraz trudniej i gdy ich nie ma, wtedy stopniowo staje się na wprost siebie – świadomego umysłu. Wcześniej cele materialne zasłaniają potrzebę wyciszenia umysłu bardziej "zwulgaryzowanym” doświadczeniem zmysłowym. Głośniejszą dynamiką tego, co zmysłowo namacalne, „grubsze”, wyraźniejsze, bardziej dobitne, niż subtelne odczucia i spostrzeżenia myśli.

 

Niespokojny umysł charakteryzuje ucieczka od siebie.

Niepoznanie własnego umysłu w rozumieniu mechanizmu samonapędzania, bo świadome spostrzeżenia pobudzają świadomość, co jest samoświadomością, skłania człowieka (podmiot), aby oparcia dla własnego istnienia poszukać na bazie czegoś, co wydaje się, że posiada większą trwałość niż niespokojne, wciąż zmieniające się treści myślenia. Tym oparciem okazuje się świat i doświadczenia zmysłowe. Podmiot ucieka przed tym, czym jest, bo to niejasne, a przy tym bezpośrednio tożsame. Tym są własne myśli i odczucia (doznania) pojawiające się nie wiadomo skąd i nie wiadomo jakie mające znaczenia. Z tego powodu to, czym jest w swej naturze pozostaje w tym stanie niepoznane. Ucieczka dotyczy spotkania z samym sobą w świadomości i wzięcia rodzaju odpowiedzialności za stan własnego myślenia, emocje, decyzje, za niecierpliwość, ogólnie za cały niepokój, którego sam umysł jest twórcą. Bo on w nim rozgrywa siebie, w stanie pozbawionym „zewnątrz” miejsca, na które można zrzucić winę za niepokój. Takiego „zewnątrz” w umyśle nie ma. Ale uciekanie od swojego wnętrza do świata w celu znalezienia w nim podparcia dla własnego istnienia, powoduje większy wzrost wiedzy o tym, że takiego oparcia w świecie nie ma. Wszystko, na czym oparte zostaje istnienie, cała cielesność w skonstruowanym, nawet najwygodniej życiu materialnym wciąż pozostaje nietrwałe i niepewne, wymaga ciągłych starań, narzuca niepokój, hałas myśli zaangażowanych w to, aby ta ukształtowana do tej pory wygodna konstrukcja materialna wytrzymała i dalej poniosła istnienie. Ta jednak wciąż zmienia się i zmieniają się jej warunki, co nie uspokaja umysłu, ale wciąga go bardziej w tę samą wrzawę, w plątaninę zdarzeń, pragnień, obaw, niepewności, gniewu i zadowolenia, i sinusoidalnie, bo naprzemian po sobie występują wszystkie odmienne stany umysłu, ciała i świata. Wciąż wszystko zmienia się, w świecie także nie ma spokoju, pewnego gruntu, na którym można odpocząć i spokojnie żyć.


Co umożliwia uspokojenie umysłu?

To, co daje relaks i odpoczynek, daje rozluźnienie. Gdy umysł puszcza swoje napięcie, pole świadomości ulega oczyszczeniu, nie kłębią się myśli i emocje, ucicha bieganina, napięcie i wszelkie formy siłowania się z czymś, w tym ucieczki. To jest proste i znane z codziennego uspokojenia ciała. W tym sensie nie wymaga szczególnego angażowania umysłu, tak się wydaje. Uspokajanie umysłu, czyli źródła, w którym niepokój pojawia się daje coś więcej, gdy w ten proces świadomie się zaangażować. Zasadniczo daje wgląd w ten niepokój, "wewnętrzny" gwar. Tylko, po co zaglądać w hałas, jeśli chce się go właśnie uniknąć? Tutaj też pojawia się różnica względem doświadczenia zmysłowego, ale pozorna. W świecie wygodnie jest mówić, że coś jest wewnętrzne, a coś zewnętrzne. Wydaje się, że przedmioty wokół nas są wobec nas zewnętrzne, a na przykład burczenie w brzuchu wewnętrzne. Jeszcze większą "wewnętrznością" charakteryzują się myśli czy uczucia względem doznań cielesnych. Właściwie przy myślach i uczuciach możemy mówić, że są to doświadczenia najbardziej bezpośrednie, to doświadczenia własnego umysłu przez jego treści. O ile doświadczenia zmysłowe cechują się namacalnością, są gruboziarniste w stosunku do drobnego ziarna myśli i uczuć, są pozbawione subtelności względem umysłu. To doświadczenie własnego umysłu w tym uczuć, choć subtelniejsze wyraża się znacznie większą bezpośredniością. Myśli i emocje narzucają nam się wprost w twarz, są bardzo bliskie, bezpośrednio dane. „Odstęp” jaki pojawia się pomiędzy myślącym podmiotem a jego myślą lub emocją, w stosunku do tego samego odstępu pomiędzy podmiotem a przedmiotem materialnym jest inny, w umyśle go nie ma. Tu ginie to, co nazywa się "zewnętrznym", bo wszystkie myśli i uczucia należą do umysłu, biją z niego jak ze źródła, którym jesteśmy. Występuje bezpośrednia tożsamość z własnymi myślami, ich naoczność, gdy w świecie materialnym można, na przykład zamknąć drzwi na dobiegający z sąsiedniego pomieszczenia hałas, tu owy „odstęp” łatwo regulować. Wyciszenie umysłu, mówiąc w przenośni ma na celu wstawienie takich drzwi do świadomości (umysłu), aby niepokój i gwar uspokoić, choć faktycznie obywa się bez wstawiania drzwi, bo osiąga się władzę w myśli.

Doświadczenie umysłu cechuje bezpośredniość, narzuca się to, że nim jesteśmy. Odkrywamy ten stan, gdy własny umysł uświadamiamy sobie, wtedy narzucamy się sobie z pełną oczywistością. Spostrzec można także inną cechę, wcześniejszą. To, że wcześniej, przed uświadomieniem sobie siebie, uświadomieniem samoświadomości, powoli w procesie namysłu wpadamy na to, iż istniejemy także wyżej, jako umysł, że coś jest ponad cielesnością. Odkrywamy siebie transcendemtnie (litera „m”, transcendencja mentalna, następuje bezpośrednio, jest doświadczana, nie domniemana, zakłada także brak antagonizmu w stosunku do znaczenia pojęcia transcendencji w filozofii), co następuje także w namyśle nad czymś, jak doświadczenie zmysłowe, w którym odkrywamy siebie ponad ciałem, doświadczeniem, w namyśle, spostrzegamy owy odstęp od doświadczenia, o którym myślimy.

Umysł jest pierwszy, co ujawnia się wyraźnie względem doświadczenia, w nim bowiem zjawia się ktoś już istniejący, my – istniejący wkraczamy w doświadczenie. To z pozoru mało związane spostrzeżenie ma wiele wspólnego z uspokojeniem umysłu, bo to spojrzenie globalne na doświadczenie kogoś, kto istnieje już nim wkracza w doświadczenie. W odniesieniu do świadomości, mentalności, czy umysłu (utożsamiam te i inne nazwy z jedną substancją – podmiotem, samoświadomością, psyche itd.) ten potrafi globalnie spojrzeć na siebie, jak na umysł i ognisko wszystkich myśli i uczuć, które rozgrywają się w nim. Taka świadomość siebie, to rzucenie światła na całość, światła, które ma zdolność jednoczesnego ogarnięcia wszystkich kłębiących się myśli i emocji stanowiących o tym, że coś trzeba uciszyć, aby uspokoić umysł i dojść do tego, co znaczy myśleć ponad werbalizowaniem i niepokojem myśli.

Przyjrzyjmy się temu zagadnieniu od innej strony, odwróćmy aby lepiej pojąć, ogarnąć całość. Chodzi o myślenie niewerbalizowane, myślenie bez słów, bez mówienia w myśli, werbalizowania, czy subwokalizacji. Ono jest codziennością. Zauważamy to szczególnie łatwo, gdy rozpala się nasza świadomość pod wpływem jakiegoś doświadczenia. Na przykład gwałtownie hamujący samochód zbyt blisko naszego ciała rozbudza świadomość na wieść o skojarzeniu zdarzenia. Wtedy następuje myślenie niewerbalizowane, jednak kojarzące wszystko, co trzeba, że samochód może potrącić, że trzeba odskoczyć, przyśpieszyć, albo coś zrobić. W takim przypadku nie ma czasu na zagadywanie siebie w myśli, jakby do towarzystwa. Przy czym to myślenie zdarza się tu pod wpływem silnego bodźca gwałtownie budzącego świadomość, ale może też uobecniać się świadomie, gdy świadomie myśli o tym podmiot, aby się wyciszyć i poznawać. Ważne to jest, bo tym cechuje się rozbudzony (poznawczo) i uspokojony umysł.


Skąd pomysł na rezygnację z werbalizowania myśli?

Głównym argumentem na tak postawione pytanie jest pytanie odwrotne: skąd pomysł na werbalizowanie myśli? Dokładniej, skąd pomysł, aby coś naturalnego i pierwotnego względem werbalizacji zastępować czymś wtórnym? Pierwotnym, bo wie się, ale myśl pozostaje jeszcze niezwerbalizowana. Bezpośrednia odpowiedź na postawione pytanie wskazuje przede wszystkim na zdolność zakomunikowania swoich myśli, emocji, spostrzeżeń innym. Umysł, który werbalizuje najpierw, u progu werbalizacji znajduje się w stanie uspokojenia, w którym w abstrakcyjnym wyobrażeniu, w rozwijającym się namyśle dokonuje skojarzenia sytuacji (doświadczenia). Gdy dokona tej identyfikacji i akceptując utożsamia się ze swoim namysłem, swoje postrzeżenie może zwerbalizować, poddać myśli i emocje nazywaniu. Wtedy potrafi wskazać dające się wypowiedzieć (dzięki poziomowi rozwoju języka) związki pomiędzy postrzeżonymi przedmiotami i zmianami, a znanymi słowo – dźwiękami.

Co następuje w stanie przedwerbalnym, że jest wystarczający do tego, aby pojąć doświadczenie zmysłowe czy myśli z emocjami i ogarnąć właściwą, bo naturalnie narzucającą się interpretacją, którą uzyskuje się w milczącym odczycie postrzeżenia? Jak stwarza się orientację i wyższą samoświadomość, która na sobie znajduje pewne oparcie i w rezultacie w zrozumieniu doświadczenia bez słów? Wszystko to następuje za sprawą podświadomej wiedzy o relacjach międzyprzedmiotowych. Temu w dużej mierze służy wyciszenie umysłu, tak jest na początku, bo ta strona poznawania wyciszonego umysłu staje się najwyraźniejsza najpierw. Ale należy zaznaczyć, że to efekt czegoś bardziej zasadniczego, czym jest uzyskanie w tym procesie poznawczym klarownej identyfikacji z samym sobą. Silnej, opanowanej, stopniowo coraz bardziej oczywistej – identyfikacji ze sobą jako samoświadomą podmiotowością. To efekt najbardziej istotowy w wyciszeniu umysłu, który promieniuje na inne sprawy zajmujące podmiot.

Świadomość relacji pomiędzy przedmiotami (zdarzeniami, zjawiskami, podmiotami, wszystkim, co staje w relacji do czegoś), to ten efekt aktywności umysłu, który uwidacznia się najpierw, przed werbalizacją myśli i odczuć (werbalizacja to zagłusza). Gdy stan, w jakim postrzega siebie podmiot odczytuje i poznaje jeszcze nie dokonując interpretacji subiektywnej, jawnej werbalizacji, w której udział bierze sądzenie o czymś na swój sposób, co sprawia, że myśloemocje kłębią się i powstaje gwar (subiektywny sąd zawsze obejmuje niezgodę na coś obiektywnego, stąd gwar jako próba zdominowania obiektywizmu). Ta przedwerbalna identyfikacja siebie i otoczenia uzyskiwana przez postrzeżenie relacji oddziaływań rozwijających się w doświadczeniu i myśleniu, to postrzeżenie istnienia i przebiegu konstruujących różne zdarzenia interakcji pomiędzy przedmiotami i podmiotami – składowymi zdarzeń. Odczyt dotyczy racjonalnego poznania całego układu relacji tworzących realne zdarzenia, wywołuje świadomość identyfikacji składowych, odkrycie trafnej tożsamości z doświadczeniem i przede wszystkim wiedzę – świadomość (treść i nośnik), której pewien zakres pozostawał bardziej ukryty w stosunku do tych zdarzeń i ich relacji, które łatwo postrzegamy na co dzień, tych prostych.

Relacje, które mam na myśli uobecniają się świadomości odpowiednio gotowej do ich postrzeżenia, wyciszonej. Pojawia się świadomość ich istnienia, dzięki temu jest zdolna do spostrzeżenia i poznania, bo są. To możliwość otwarta dla umysłu wyciszonego tego, który chce dopiero poznać, jak dziecko, niewinnie, nie od razu tłumaczyć, jak przekonany do siebie dorosły. Dodatkowo poziom wyciszenia stanowi próg możliwych postrzeżeń. Im cichszy umysł tym postrzegane relacje należą do subtelniejszych, przez to pozwalających na wyższe poznanie i działania celniejsze, efektywniejsze i pozbawione napięcia czy nawet gwałtowności, bo wie się, ma pewność. Aby to bliżej wyjaśnić można użyć prostego obrazu.

Podmiot, umysł zaangażowany w świat stwarza sytuację, w której świadomością, jak twarzą zwraca się ku światu materialnemu i jego sprawom. Jednocześnie odwraca się świadomością od oglądu siebie – umysłu i całość jego zdarzeń, którymi jest bezpośrednio, nie pośrednio jak ze światem materialnym przez zmysły. Ale podobnie jak w świecie, gdy patrzy bezpośrednio i świadomie w siebie wie o tym, że jest umysłem i poznaje siebie. W pierwszym przypadku, zwrócony na świat wie, że jest umysłem w sposób w wyższym stopniu nieuświadomiony (podświadomy), fakt bycia umysłem pozostaje w cieniu uwagi rozświetlającej doświadczenie zmysłowe. W drugim, gdy utożsamia siebie z umysłem, fakt bycia nim znajduje się w świadomości, podmiot naczelną treścią czyni siebie – umysł, to przedmiot poznania. Jednoczenie dzięki ciału pozostaje w czynnej relacji z doświadczeniem zmysłowym. Ono i jego treść pomimo zwrócenia się podmiotu świadomością na umysł, uobecnia się w nim, jako jego treść. Zasadniczo zmienia się tylko akcent przeniesiony na źródło, nie na to, co wtórne wobec myślenia, czyli świat.

W obu przypadkach występuje samoświadomość. W pierwszym, gdy podmiot zwrócony jest na świat wie, że istnieje, ma też pewną ("ilość") świadomość o tym, że w myśleniu jest pierwszy, nie w świecie. Ale przysłonięcie umysłu, jakie powoduje zwrot na świat sprawia, że własna samoświadomość i jej możliwości są mało znane. W toku doświadczeń pod wpływem różnych wydarzeń mentalność jest powoli wydobywana coraz wyżej na jaw, ku postrzeżeniu przez świadomość, czyli umysł i tak zmierza ku poznaniu siebie. Poznać to po tym, iż wciąż uzyskuje nowe postrzeżenia siebie i świata, zatem wiedzę jaką one niosą, rozwija się. W drugim samoświadomość jest już znana i ceniona, jako najbardziej bezpośrednie doświadczenie siebie i narzędzie poznawcze. Coraz lepiej wie się, że refleksja pozwala na formę zatrzymania zdarzeń w wyobrażeniu, więc i relacji jakie je tworzą poddając je aktywności poznawczej. Tu świadomość zawieszona jest ponad sobą, wciąż postrzega doświadczenie zmysłowe, które „dobija się” przez zmysły, ale co ważniejsze obserwuje także siebie – umysł. Sprawia to, że uzyskuje możliwość przejrzyst(sz)ego obserwowania i poznawania jednocześnie doświadczeń zmysłowych i własnych stanów umysłu, które powstają pod wpływem doświadczenia świata. Spostrzega dzięki uzyskaniu przedmiotowego oglądu siebie, wglądu na umysł, że nieraz narzuca swoim postrzeżeniom subiektywną interpretację, która wcześniej zawoalowana była przez zwrot na świat zmysłowy.

W tym miejscu pojawiają się dwa rodzaje relacji. Te dotyczące zjawisk i przedmiotów w doświadczeniu zmysłowym – świecie i te relacje, które ulegają uwydatnieniu, gdy umysł obserwuje siebie. Gdy spostrzega istnienie mało uświadomionych dążeń, subiektywnych celów, które narzuca i w świetle, których interpretuje doświadczenie zmysłowe w sposób nieobiektywny. Ten drugi rodzaj relacji to pewne zachowania wyuczone, wyćwiczone i przyjmowane odgórnie sposoby reagowania na to, co się spotyka. Pewne stany materialne wzbudzają podmiot do pewnych przyzwyczajonych reakcji. Niegdyś ustanowiona została „stała” relacja wzajemności pomiędzy doświadczeniem i przypisanym mu zachowaniem. Zachowania te często, na ogół są nieuświadomione, są przyzwyczajone. Tylko niewielka część z przyzwyczajonych zachowań jest znana świadomie, choćby ich składowe już znane na ogół nie są – mowa o świadomości normalnego człowieka. Ale jako takie stanową najczęściej ograniczenie możliwości poznawczych. W nich ukryte są pewne potencjały i ograniczenia poznawcze i aktywności, bo przyzwyczajony podmiot nie przekracza tego, co wyuczone. Siedzi w tym, bo mu wygodnie,bo lepszej wygody nie zna. Świadomość zawieszona nad sobą, w ten sposób niezaangażowana we własne przeżycia zmysłowe, postrzegająca siebie przedmiotowo, uzyskuje sposobność wycofanego (wyciszonego) obserwowania tych relacji. Przez to uzyskuje możliwość poznania i przekroczenia tego, co niechciane, gdy okazuje się, że takie posiada. Zatem dzięki wyciszeniu umysłu mogą ulec wydobyciu i poznaniu wykreowane relacje podmiotu. Jego subiektywne postawy, interpretacje doświadczeń i doznań, i zachowania jakie „automatycznie”, bo podświadomie wzbudza w odpowiedzi na te doznania. Oraz obiektywne relacje międzyprzedmiotowe, te nie utworzone przez siebie, które podobnie jak pierwsze ulegają wydobyciu, bo ucisza się ten, kto tworzy niepokój, umysł, podmiot, który uciekał od siebie w poszukiwaniu tożsamości, trwałego i bezpiecznego oparcia w świecie, czego nie umiejąc zrobić niepokoi się, tworzy hałas. Świadectwem takiej postaci i efektu procesu poznania siebie (i świata) jest wyższa refleksyjność ludzi podziwianych za wiedzę, za wyższą spostrzegawczość pozwalającą wyrazić istnienie związku, relacji pomiędzy czymś, z której ogół ludzki nie zdaje sobie sprawy. Tę zdolność uzyskują oni, bo poświęcają się więcej świadomemu namysłowi, refleksji, która wyrzuca ich ponad świat zmysłowy do abstrakcyjnego namysłu w świadomości. Takie postępowanie, czyli odwołanie do namysłu nie do „automatycznej” reakcji na doświadczenie i doznanie, to naprawdę ciągle rozwijany proces oglądania siebie w mentalności. Proces samopoznania, bo ogląda się i poznaje umysł wraz z jego treściami, myślami i emocjami. Proces, który rozwijając się poszerza możliwości o te, które są w nim odkrywane i odsłania nowe. Wgląd we własną samoświadomość staje się lepszy, silna wola uzyskania wglądu, opanowania gwaru przez milczącą obserwację ucisza myśli i emocje, które wcześniej hałasując wgląd ten utrudniają. Lepszy wgląd zakłada coraz lepiej wyćwiczoną umiejętność przebywania w wyciszeniu, choć może ona być mało uświadomiona, wyciszenie uzyskiwane intuicyjnie, bo kluczem jest świadomość, która w ciszy siebie obserwuje, tym samym wzmaga spokój, bo sobie go uświadamia. Intuicję w procesie poznania przekształca w świadomość.

Ten proces wzrostu poznawczego pozwalając odczytywać różne relacje pozwala na ich gromadzenie, wzrost wiedzy o sobie i świecie przedmiotowym w jego subtelniejszym, mniej namacalnym, a bardziej wyabstrahowanym wymiarze. W wyniku postęp poznawczy pozwala na coraz lepsze, pełniejsze kojarzenie ze sobą poznanych relacji, co znaczy, że po odkryciu istnienia różnych relacji w różnych doświadczeniach na dalszym etapie poznawczym ulegają one kojarzeniu ze sobą, odkrywane są relacje wiążące pierwsze w większe całości – struktury relacji. Stąd bierze się globalna refleksja szczytu, wysoka refleksja uświadamiająca świat i własną obecność w nim, jako gigantyczną, bo globalną strukturę wzajemnych oddziaływań wszelkich przedmiotów, czynników i zdarzeń jakie występują. Następuje po tym, gdy początkowo postrzegane w sposób oderwany relacje wiążą się w pojmowaniu podmiotu w struktury (relacji) współzależności o coraz większym zasięgu. Aby na końcu tego procesu umożliwić ogląd struktury, jaką jest świat, co jest bardzo silnym doświadczeniem występującym na dalszym etapie procesu ewoluowania świadomości. O obecności idącego w takim kierunku rozwoju świadomości świadczy choćby istnienie strukturalizmu filozoficznego, którego wnioski świadczą o takiej, relacyjnej zdolności postrzegania siebie i świata materialnego.


Klucz do tworzenia ćwiczeń i dwa przykłady

Warto podać proste przykłady, techniki, ćwiczenia pozwalające na wyciszanie umysłu. Każde sprowadza się do oglądu siebie w myśleniu i nie spuszczaniu z siebie oka, co wycisza, bo aktywność czyniąca do tej pory w sposób podświadomy gwar myślowy skierowana zostaje do tego, aby go obserwować, zatem przestaje go tworzyć, obserwując wycisza. Najprościej odprężyć się i zacząć uważnie oglądać, co się myśli. Celowo milcząc poszukiwać źródła, z którego wydobywa się myślenie i emocje. Te poszukiwane milkną. Następuje to, bo podmiot zwracając się ku sobie zmienia kierunek swojej aktywności. Zamiast świadomości zwróconej na świat i „automatycznego” interpretowania wciąż nowych doznań, nieoczekiwanie wprost zwraca się na tego-siebie, który dotąd interpretował, narzucał coś. Będąc nim-sobą i patrząc na siebie milknie, bo szuka tego (siebie), kto interpretuje, milcząc w tym czasie poznawczo.

Inny sposób to powtórzenie jakiegoś zdania kilkukrotnie w myśli, werbalizowanie tak, aby zdanie to zaczęło „wybrzmiewać” w myśleniu, „żyć własnym życiem” – to stan nieopanowany. Po tym powtórzenie tego zdania ze zwiększoną uwagą kilkukrotnie, ale za każdym razem powtarzanemu zdaniu „odcina się” słowo, wypowiada je krótsze. W rezultacie z przykładowego zdania „światło słońca padając na szyby odbija refleksy świetlne” w kolei wypowiedzi powstaje: „światło słońca padając na szyby odbija refleksy”, po tym „światło słońca padając na szyby odbija”, aż do „światło” i cisza. Obserwuj myślenie w tym szczytowym stanie świadomości, w którym odkrywa się siebie – umysł, gdy nie ma się już czego wypowiedzieć. W tym stanie wystarczy tylko postrzegać świadomie.


Wypełnienie

Sądzę, że masz Czytelniku za sobą pewne doświadczenie, jeśli nie może niebawem poznasz. Doświadczenie, w którym po raz pierwszy wycofałeś się z działania, choć chciałeś je, jak zwykle podjąć. Mowa o doświadczeniu, zdarzeniach, która zawsze cię pociągają, chcesz wziąć w nich udział, czy to zabawa, czy powód do ożywionej dyskusji. Takie doświadczenie, w które lubisz zaangażować się nawet bez reszty. Być może miałeś okazję zrobić w takim doświadczeniu eksperyment, odwrotnie niż zwykle nie zaangażować się, ale stać z boku z pełną rezerwą, cicho. Dostrzegłeś zapewne wtedy, że niezaangażowany nie wprowadzasz zmian, które przychodzą Ci do głowy, jak zwykle w związku z tą interesującą sytuacją. Na przykład mając podjąć polemikę z kimś na jakiś ważny dla Ciebie temat zrezygnowałeś z niej, ale przysłuchujesz się i obserwujesz jak toczy ją ktoś inny. W dyskusji takiej pojawiają się słowa, sformułowania, które szczególnie silnie pobudzają cię, bo masz na to swoją gotową lepszą odpowiedź. Jednak teraz milczysz, w myśli pojawia się pomysł na to, jak odpowiedzieć i już wzbiera energia, aby to zrobić, ale jednak rezygnujesz. Po raz pierwszy obserwujesz, jak te same zdarzenia, mniej więcej te same, mają możliwość rozegrania się bez Twojego udziału i zgody. Widzisz jak cała sytuacja przebiega inaczej, choć w niej uczestniczysz cechuje cię spokój, choć może wola odpowiedzi podnosi na chwilę dynamikę. Ale utrzymujesz rezerwę, a cała sytuacja kreuje się samodzielnie. Ty natomiast uzyskujesz pierwszy raz niezwykle świeżą w odbiorze możliwość poznania, co tak naprawdę dzieje się w tej sytuacji, co dzieje się gdy nie ma zaangażowania. Jak wygląda ta sama sytuacja, gdy nie tworzysz w niej własnych zmian. Stąd wzięło się przysłowie „mowa jest srebrem, a milczenie złotem”, bo nie psuje się rozgrywających wydarzeń nadmiarem czegoś, co niepotrzebne. Co dzieje się więcej? Dając sobie możliwość poznawania spostrzegasz także, że nie wszystko warte jest reakcji, ale w całym wydarzeniu pojawiają się momentu, punkty kluczowe, w których głos, działanie warto podjąć, jeśli ma się coś na celu, chce coś kierunkowo zmienić. Wyostrza się uwaga, wzrasta wiedza i celność, nie tworzy się zmian, które wprowadzają niepotrzebne zamieszanie, rozbijają trochę lub bardziej zdarzenie.

Ale ten przykład ma posłużyć czemuś ważniejszemu. Przenieśmy całą tę sytuację do mentalności. Przypominasz sobie jak nieraz gryzła cię jakaś sprawa i zajmowała myślenie, myśl była rozgadana, to ten gwar. Podobnie tu następuje coś niecodziennego, gdy dokonuje się wycofania z zaangażowania w myślenie. Gdy to następuje myśl się uspokaja, nie ma „gaworzenia” ze sobą w myśli. Można ją zamiast tego obserwować. Co ciekawe możliwe staje się obserwowanie, o czym jest to gwarne myślenie. Ono może powstawać jeśli chce się znać odpowiedź, ale obserwacja pozwala nie dołączać „dodatków”, własnych wtrąceń spowodowanych, na przykład przypomnieniem sobie reakcji, sądu, słowa, emocji, które zwykle towarzyszą takiemu gwarowi w tym lub podobnym temacie. Dzięki wyciszeniu możliwe staje się przytomne obserwowanie zagadnienia, o które chodzi. To ulega lepszemu poznaniu, bo pojawiają się myśli dotyczące możliwości jakie jeszcze wynikają. To bardzo zbliżona sytuacja, jak ta opisana powyżej, bo także obserwujemy siebie w sytuacji nowej, w której nie angażując się w myślenie bezpośrednio, ale zajmując pozycje nadrzędną pozwalamy, aby myślenie w danym temacie rozegrało się samodzielnie. Wtedy wypada z tego myślenia znacznie więcej możliwości(wiedzy), dzięki brakowi zaangażowania nie tłumi się możliwości,potencjału, który przysłonięty były przez przyzwyczajone reakcje, emocje, spostrzeżenia.Cała struktura poruszanego zagadnienia samodzielnie się układa. Odpowiednie elementy, pasujące do innych, identyfikują się wzajemnie w ciszy. Tworzona jest struktura tej sytuacji, poznawane możliwe rozwiązania wywołujące innymożliwy jeszczeefekt. Pojawia się nowy pomysł na tę wcześniej niepokojącą sytuację, który zupełnością uspokaja umysł.

Jeszcze coś o Absolucie w tym temacie. Wyobraźmy sobie nasz umysł, mentalność jako powierzchnię wody, to znane porównanie.Nacodzień ta powierzchnia jest zdynamizowana jak woda, ciecz drgająca na głośniku, z którego wydobywa się dźwięk. Co jasne dźwięk, dranie może być wzmocnione albo mniej, w bardzo zdynamizowanych przypadkach umysł można porównać do tafli wody, po której ktoś uderza kijem, woda wszędzie się rozpryskuje.To dobre porównanie.Swój szczyt wyciszenie umysłu osiąga w Absolucie,gdy tafla wody stoi, a... rusza się, gdy przystoi.Pomiędzy tym szczytem, wzorcem Świadomości, który nad sobą w pełni panuje, a ludzkim, czy umysłem innego organizmu rozpościera się spektrum świadomości i proces rozwoju, poznania absolutnie wyciszonej Świadomości.

Wyciszenie umysłu, dlatego jest ważne, ponieważ gdy dąży się do uspokojenia siebie zmianie ulega odbiór wszystkich doświadczeń. W sytuacji umysłu mało wyciszonego doświadczenia mają zdolność gwałtownego zaskakiwania podmiotu, niejako rzucają nim z sytuacji w inną nieraz diametralnie różną. Można to też rozumieć w ten sposób, że umysł nieuważny, niewyciszony (nagle) budzi się pod wpływem doznań o większej sile, zdolnych do jego obudzenia i w ten sposób pozwala się zaskakiwać, niepokoić itp., nie ma ciągłego doświadczenia spójności i spokoju, w tym sensie jest rzucany. Umysł wyciszony nastrojony jest na odbiór i poznanie, wyraża gotowość/otwartość poznawczą, pozwala wybrzmiewać/rozgrywać się doświadczeniom i dzięki wyćwiczonej milczeniem spostrzegawczości, postrzega je na etapie zanim osiągną swój szczytowy stan, gdy dokonują się, poznaje w trakcie sygnalizowany cel, widzi, bo jest uważny nie hałasując. W ten sposób nie pozwala zaskakiwać się nagle wyrastającym przed nim zmianom, ale zmiany te postrzega wcześniej zanim przekształcą się w dokonany stan. Także, bo dzięki swojemu wyciszeniu ma większą wiedzę, zna więcej relacji współzależności i postrzegając pewne już wtedy wie, „co się święci”. Takiemu umysłowi, który stara się postrzegać wszystkie rozgrywające się zdarzenia, te układają się w ciąg, w ciągły proces zdarzeń nieprzerywany snem (nieuwagą) i gwałtownym przebudzeniem umysłu niespokojnego. Zdarzenia zaczynają równo płynąć, w rezultacie spostrzega coś więcej, że ten przepływ może mieć uporządkowaną i zrozumiałą dynamikę dzięki uwadze – przygotowaniu na wcześniej postrzegane nadchodzące doznanie. Dynamika uporządkowana to, rosnąca dzięki dbałości o siebie, zatem dzięki uważności harmonia świadomych myśli i uczuć, pozwala na dalsze klarowne dla świadomości poznanie i zachowywanie takiej zrównoważonej tożsamości ze sobą poprzez ciągły spokój, to szczyt.

Cały opisywany proces poznania, właściwie opisywany tu w sposób nadrzędny, bo wymienione zostały tylko pewne elementy – klucze prowadzi do tożsamości transcendemtnej, przekroczenia siebie dziś zanurzonego z zdarzeniach zmysłowych. Tożsamość transcendemtna to tożsamość z nadrzędną Świadomością. Tak, tu wkracza Absolut, bo poznając siebie w milczącycm wycofaniu realizuje się sposób poznawania, który On już ma.

Wyzwolony OD 3 LAT UKRYWAM SIĘ, GDYŻ ZNISZCZONO MI 20 LAT ŻYCIA I MOJE PRÓBY ODZYSKANIA GO SKUTKUJĄ ŁAMANIEM WSZELKICH MOICH PRAWA OBYWATELSKICH I PROCESOWYCH - JESTEM CZYNNIE PRZEŚLADOWANY I NISZCZONY PRZEZ SKORUMPOWANY DO DNA SYSTEM, BEZPOŚREDNIO W OSOBACH SSR KWAŚNIK I KIEPAS (poczytaj o nich i mojej sytuacji obywatelu Polski) Poznanie Poznania> Książka o samopoznaniu "Rozwój duchowy a samoświadomość" POZNAJ SIEBIE! To rzecz najciekawsza w życiu, czegoś ciekawszego nie znajdziesz. Mówił o tym Sokrates jakieś 2,5 tyś. lat temu, mówił Jezus, Budda i wszyscy wielcy mędrcy. 'Ja' też to mówię. Mówili też, że człowiek po tym Wyzwala się. Kluczem jest Twoja świadomość siebie, i uczucia, i ich zgodność, to droga, by poznać Świadomość wszystkiego. Można naprawiać świat... więc co robimy? Najprościej zacząć od siebie, poznać kim się jest i czego naprawdę pragnie. Wychodzi to wtedy, gdy się zupełnie nie sprzeczamy.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Technologie