Marcin Kotasiński Marcin Kotasiński
138
BLOG

Prawda, antynomia i rozwiązania Kripkego, Fraassena, Priesta i Tarskiego, cz. 3

Marcin Kotasiński Marcin Kotasiński Nauka Obserwuj temat Obserwuj notkę 0

Prawda, antynomia i rozwiązania Kripkego, Fraassena, Priesta i Tarskiego, cz. 1

Prawda, antynomia i rozwiązania Kripkego, Fraassena, Priesta i Tarskiego, cz. 2

 

Ad 2. Rozwiązania Kripkego i Fraassenamówią, że antynomia ma sens, ale nie jest prawdziwa i nie jest fałszywa. Lepiej odpowiedzieć, że antynomia tworzy iluzję sensu, nie sens. Bowiem sens znaczy dla nas coś perspektywicznego, możliwość, rozwój, cel. Sens antynomii jest pseudosensem, bo wikłając w niejednoznaczność prowadzi w sytuację skończoną, nie możemy wyjść ze sprzeczności pomiędzy jednoczesnym orzekaniem prawdy i fałszu, nie mając jednoznacznego orzeczenia. Ten pseudosens nie jest sensem z powodu wyboru wartości jakich dokonuje człowiek. Człowiek wybrał Prawdę, to co poznawalne i konstruktywne, identyfikowane jako zgodne. Prawda, przedmiot prawdziwy przez zgodność pomiędzy formą i znaczeniem tworzy stan zupełny, użyteczny dla nadrzędnej celowości, podmiotu mogącego rozwijać swój byt w oparciu o zgodne łączenie zupełnych (prawdziwych) przedmiotów. Są zgodne w sobie, co ulega przeniesieniu na zgodność pomiędzy przedmiotami. Antynomia przed tego rodzaju nadrzędnym, bo celowym użyciem wymaga ustalenia zgodności w sobie, pomiędzy formą i znaczeniem. Ponieważ nie jest to możliwe w oparciu sprzeczną, ale równą relację treści i formy wikła podmiot, który chce użyć ten przedmiot (antynomię) do nadrzędnego celu.

Gdy to, co myślane zgadza się z doświadczeniem (albo zdaniem, myślą, przedmiotem), powstaje spójność, coś trwałego, ustalonego, umożliwia dalszą użyteczność. Tą drogą intuicję prawdy przekształcamy w świadomość, wiedzę o tym, co to jest Prawda. Następuje to dzięki wszystkim doświadczeniom i spostrzeżeniom zgodności, np. takie same są, zgadzają się ze sobą worki ziemniaków w sklepie i nie zawsze wiadomo, który wybrać mając na myśli więcej lub mniej. Albo takie same mogą być zdania, sytuacje, zjawiska, fakty. Dlatego błędne jest traktowanie Prawdy jako tylko pojęcia, tworu użytecznego tylko językowo. Prawda ma odnosić się tylko do zdań, bo to słowo/pojęcie. To półprawda, bo definiujemy ją jako zgodność, która także występuje w doświadczeniu, poza językiem i pojęciami. Skoro zgodność występuje, prezentuje się tak samo wszędzie, zgodnie, wszędzie występuje to samo zjawisko, które z pomocą języka i pojęć nazywamy Prawdą. Język jest tworem wtórny i nie z niego, ale pozajęzykowego doświadczenia wzięte zostało pojęcie Prawdy, zgodności, odpowiedniości, samoidentyfikacji, korespondencji, koherencji, poprawności, spójności itd. Pierwotnie pochodzi z umysłu znajdującego zgodność z własnym istnieniem. Później zgodność istnienia z materialnym doświadczeniem (ciało). Język i filozofia języka z formalizmem to nadużycie w rozważaniach, szczególnie jeśli idzie w wyłączność. Rozwiązania znajdują się w tym samym zbiorze co zagadki, stąd wyjście z języka potocznego w formalizm nie jest konieczne.

Nasuwa się wciąż pytanie, skoro według Kripkego i Fraassena antynomia ma sens, na czym on polega? Jeśli tym sensem jest stworzenie niejednoznacznej sytuacji i zamknięcie nas w błędnym orzekaniu, jaką zgodność ten sens znajduje w szerszym zakresie. Pozostała zgodność, to co nazwiemy prawdą zgodnie funkcjonuje w systemie jakim jest Byt? O jaki sens chodzi? Ani prawdziwe ani fałszywe, o co chodzi?

Ad 3. Podobnie u Priesta, w trzecim punkcie i podkreśleniu (antynomia prawdziwa i fałszywa), także nie możemy zorientować się, nie wiemy z czym mamy do czynienia. Co konkretnie pomyśleć o Epimenidesie, czy jest sens rozmawiać z jeszcze jakimś Kreteńczykiem?

Ad 1, 2, 3. Pełna niejednoznaczność, rozmijanie się zaproponowanych rozwiązań świadczy o tym, że one nadal wikłają się w antynomię. Ona rządzi, nie na odwrót, jak obiecuje znaczenie pojęcia „rozwiązanie.” Dotyczy to szczególnie rozwiązań Krpikego, Fraassena i Priesta, kierując się tymi rozwiązaniami nie wiadomo, czy wierzyć kłamcy, czy nie, co może być po jego myśli. Tarski odstępuje od zagadnienia, odrzuca antynomię ze spójnym samoodniesieniem, taktuje to tak samo, choć to się nie zgadza, nie jest prawdą. De facto rezerwuje sobie prawo do zrobienia „sekcji” samoodniesieniu. T-równoważność odnosi to samo zdanie do siebie, używa cudzysłowu, ale cudzysłów to narzędzie metajęzyka, formalne, zdanie jest takie samo bez względu na poziom języka. Stad zgodność występuje, ale nie jest to nowość. Podobnie jak zdania w T-równoważności od tysiącleci porównujemy przedmioty, np. w handlu barterowym potrafimy znaleźć zgodność pomiędzy różnymi. Ale od dawna poznajemy zgodność porównując to, co myślane, z tym co jest w doświadczeniu, jak w cudzysłowie, bo jeszcze nie posiadane. Znaczenie porównywanych przedmiotów, czy zdań pozostaje ustalone, odniesienie do siebie jest formalne (pomijając barter). Stąd wniosek, że to trochę za mało na teorię. Szczególnie, że stosujemy pewien niejasny chwyt, ażeby wśród tych przedmiotów, zdań nie znalazła się antynomia istnieje zakaz, choć występuje takie zjawisko.

Moja propozycja jest bardzo prosta, forma w jakiej zjawia się przedmiot/zdanie zostaje poznana i zrozumiana w warunkach w jakich występuje, jest z nimi zgodna. Aby ta forma była nośnikiem prawdy absolutnej (zupełność) musi tworzyć zgodność, spójność także ze znaczeniem zwartym w tej formie. Jeśli ta treść potwierdza formę, nie przeczy jej jak w antynomii, takie zdanie czy przedmiot jest prawdziwy. Dochodzimy do tego orzeczenia wypełniając proces poznawania zgodności stopniowo: forma z warunkami i forma ze znaczeniem. Dochodzimy także używając ten spójny wewnętrznie i z warunkami (zewnętrznymi) przedmiot, możemy coś skutecznie zakomunikować zdaniem lub uczynić narzędziem, przedmiotem materialnym. Jeśli cokolwiek pomimo poprawnej, prawdziwej formy nie pozwala się użyć/zrozumieć jest formą antynomii (w odniesieniu do celu tworzącego warunki). Antynomię poznajemy po tym, że kończy proces poznania/działania. Kończy czyniąc go bezsensownym w świetle pierwotnie obranego celu, bo w jego miejsce wprowadza pseudocel, niekończący się proces błędnego orzekania. Antynomią w tym sensie może być któreś z podanych sprzecznych zdań. W sensie materialnym może to być jabłko, które wygląda na zdrowe, po ugryzieniu jest zepsute, forma prawidłowa, treść sprzeczna z prawidłową formą. Jeśli zmienimy cel, sprzeczności nie ma, jabłko nada się do kompostowania, a antynomia żeby zgłupieć, bo to redukcja bycia, w tym sensie skończoność. Podobnie iluzje to antynomie. Orzekanie o antynomii jest następujące: antynomia jest prawdą, która nie zachowuje zgodności, stąd skończoność, niezupełności i brak użyteczności ze względu na cel podmiotu poznającego (samoodnośnego szerzej).

W swobodniejszym języku. W antynomii niezgodność, fałsz nadużywa zgodności. Można powiedzieć, że nadużywa zgodności, będącej skłonnością Prawdy, aby się zgadzać. Prawda niejako wyciąga rękę, antynomia też to robi (bo myli się w odniesieniu do siebie, nie wie czy jest fałszem, czy prawdą), ale w odróżnieniu od prawdy, chce być ciągnięta do zgodności lub ciągnie do niezgody (stąd błędny ciąg orzekania) i tym odwraca sens (warunków) pozostający w tej samej formie, formie tożsamej z obiektywnymi warunkami. W efekcie zgodnie ze swoim kierunkiem redukuje istnienie, poznanie do nieskończoności orzekania o skończoności, prawda/fałsz. Dzięki temu nadużyciu (braniu za dużo istnienia przez udzielane poznanie) taki twór jak antynomia/fałsz istnieje prawdziwie, ale w sposób skończony, okazuje się nieużyteczna, z tego wynika koniec istnienia, co także się zgadza. Czyli „happy end”, jeśli się pamięta, iż warunkuje się antynomię, nie jest się warunkowanym przez nią, dowodem do tego prawa jest szerokie spektrum zgodności, naturalna własność Prawdy.

Wyzwolony OD 3 LAT UKRYWAM SIĘ, GDYŻ ZNISZCZONO MI 20 LAT ŻYCIA I MOJE PRÓBY ODZYSKANIA GO SKUTKUJĄ ŁAMANIEM WSZELKICH MOICH PRAWA OBYWATELSKICH I PROCESOWYCH - JESTEM CZYNNIE PRZEŚLADOWANY I NISZCZONY PRZEZ SKORUMPOWANY DO DNA SYSTEM, BEZPOŚREDNIO W OSOBACH SSR KWAŚNIK I KIEPAS (poczytaj o nich i mojej sytuacji obywatelu Polski) Poznanie Poznania> Książka o samopoznaniu "Rozwój duchowy a samoświadomość" POZNAJ SIEBIE! To rzecz najciekawsza w życiu, czegoś ciekawszego nie znajdziesz. Mówił o tym Sokrates jakieś 2,5 tyś. lat temu, mówił Jezus, Budda i wszyscy wielcy mędrcy. 'Ja' też to mówię. Mówili też, że człowiek po tym Wyzwala się. Kluczem jest Twoja świadomość siebie, i uczucia, i ich zgodność, to droga, by poznać Świadomość wszystkiego. Można naprawiać świat... więc co robimy? Najprościej zacząć od siebie, poznać kim się jest i czego naprawdę pragnie. Wychodzi to wtedy, gdy się zupełnie nie sprzeczamy.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Technologie